Forum Stowarzyszenia Blady Gród Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Harry Potter i Dzialka Marychy

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Stowarzyszenia Blady Gród Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Zayl
Ero-senin


Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 882
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z kontenera
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:42, 23 Maj 2008 Temat postu: Harry Potter i Dzialka Marychy

Rozdział I



Był piękny upalny wtorek, panowało straszne gorąco. Luigi obudził się skacowany po wczorajszej imprezie. Widząc bałagan po balowiczach, zaklął szpetnie, wziął łopatę i zaczął przekopywać się do łazienki. Gdy zobaczył tam obrzygany kibel, postanowił nasikać do wanny, na zwłoki jednego z gości.
Schodząc po schodach potknął się o kota sąsiadów. Wkurzony zaczął kopać go po jajach, było to bardzo dziwne, ponieważ to była samica. Luigi od dawna podejrzewał sąsiadów o eksperymenty genetyczne.
Po chwili nasz bohater wsiadł do swojego Ferrari i zapalił silnik. Gdy jechał do swojej pracy, czyli komisariatu policji, zobaczył dziwnych ludzi ubranych w kilty i kominiarki, nie mieli na sobie nic więcej. Ci dziwni ludzie popijali „ruską wyborową” i szeptali coś po cichu, wzbudzając ciekawość i podejrzenie przechodniów.
Wchodząc na komisariat, Luigi zauważył czwórkę ludzi w kiltach, podobnych do tych widzianych wcześniej, siedzących w celi.
- Za co siedzą – zapytał kolegę.
- Za przekleństwa – usłyszał w odpowiedzi.
- A kogo zrugali?
- Nikogo, rzucali czary na przechodniów
Wchodząc do swojego gabinetu, Luigi zauważył, że czegoś w nim brakuje.
- Kelner – ryknął – gdzie jest moje piwo?!
- Już niosę panie… - zaczął służący.
- Prezydencie – dokończył Luigi – muszę się dowartościować
- Tak jest Panie prezydencie! – wykrzyczał przerażony kelner, widząc w rękach szefa odpaloną kosiarkę.
- Możesz odejść, musze się zabrać do roboty.
Po chwili zabrał się do pracy, która polegała na paleniu akt, wśród których były dokumenty o zabójstwie prezydenta, gwałtach na zlecenie i kradzieżach samochodów przez kosmitów, ale większość stanowiły akta zbrodni popełnionych przez niego w ciągu tygodnia (dlatego było ich aż tak dużo). Wiedział, że jednej teczki nie spali. Były w niej tajne plany stworzenia czegoś strasznego, czegoś, czego nawet on się bał.
Potem wyjął z szuflady biurka laleczkę voodoo, założył na nią but, który znalazł pare dni wcześniej i zaczął zabawę. Położył lalkę na stole operacyjnym i wyjął korkociąg. Powoli i sumiennie zagłębiał się w nią coraz bardziej i bardziej. Nagle jednym, zdecydowanym ruchem wyciągnął korkociąg. Otworzył kolejną szufladę i wyjął z niej soczek Karotkę. Odczepił słomek od opakowania, jeden koniec włożył do kartonika a drugi w odwiert w laleczce. Zaczął pompować soczek. Luigi wiedział, że w przyrodzie nic nie ginie i pochwali zauważył, wypływającą ciecz z drugiej strony.
Do jego gabinety wparował zdenerwowany szef, z butami nie do pary i dziwnym glutem wystającym z nosa. Luigi chciał sprawdzić czy to jego torturuje, pompując dalej, wtedy zauważył, że glut szefa z każdą sekundą się powiększał.
- Luigi! Mógłbyś mi kurwa wyjaśnić co robisz z tym soczkiem! – krzyknął rozwścieczony szef.
- Nic szefie! – odparł, pośpiesznie chowając dowody winy.
- Oddaj mi tę cholerną lalkę!
Luigi chcąc, nie chcąc oddał przedmiot zabawy. Gdy szef wyszedł, dopisał laleczkę do listy zakupów.
Nagle do jego pokoju wpadł ślepy zastępca i zaczął rozpinać rozporek z wyraźnym zamiarem oddania moczu na biurko przełożonego.
- Toaleta jest na lewo
- Upss… Sorry szefie – powiedział odwracając się
Przy wyjściu niechcący potrącił uruchomioną wcześniej kosiarkę Luigiego, która wyleciała przez okno na ulice. Po chwili można było usłyszeć przeraźliwe krzyki rozcinanych ludzi.
- Pierdole to wszystko – powiedział, zabierając swoje rzeczy i udając się do wyjścia.
Po drodze do domu nie przytrafiło mu się nic dziwnego, poza tym, że potrącił kilka staruszek (w sumie to same właziły mu pod koła ).
- Jak dobrze jest być w domu – rzekł Luigi wjeżdżając na swój podjazd, przy czym skracał sobie drogę przez trawnik sąsiadów. Sąsiad miał wprawdzie obiekcje co do tego, ale zostały one rozwiane gdy tylko zobaczył odbezpieczony granat w ręce Luigiego .
Gdy nasz bohater wchodził do domu zobaczył, że sąsiad rozkopuje swój trawnik. Przygotowując pośpiesznie kolację (kawior, a do popicia – Don Perignon) zauważył, że sąsiad wylewa beton na miejscu wykopu. Wygląda to jakby robił podjazd, było to trochę dziwne, ponieważ nie posiadał samochodu od czasu gdy kupił lepszą brykę niż Luigi, która dziwnym zbiegiem okoliczności wyleciała w powietrze.
Luigi usiadł przed telewizorem i zamierzał obejrzeć swój ulubiony film na DVD(Ze względu na dobre obyczaje, nie podajemy gorszącego tytułu filmu), ale zaciekawiły go wieczorne wiadomości. Pokazywano w nich tysiące sów, które latały za dnia.
- A jak tam z pogodą Jim – spytał spiker swojego kolegę.
- Tim. Jest dziwna sprawa, bo nad całą Wielką Brytanią pada deszcz czystego spirytusu. A żeby było ciekawiej dodam, że ludzie zaczęli wystawiać wiadra i inne naczynia przed domy, żeby złapać ten dar natury, widziano nawet parę kontenerów. Do najświeższych wiadomości należy oficjalne wystąpienie ambasadora Rosji, który wypiera się wszystkiego i twierdzi, że: „Rosjanie nie marnowaliby czegoś tak cennego w sposób jawnie kapitalistyczny.” Jego argumenty wydają nam się słuszne, dlatego podejrzewamy, że maczali w tym palce czarodzieje, którzy chcą rozpić nasz naród.
- Ale shit – pomyślał Luigi wyłączając telewizor i kładąc się spać, pierwszy raz od wielu miesięcy zapadał w sen w samotności.
Gdy tak spał za oknem działy się dziwne rzeczy, szarobury kot siedział na murku jakby na coś czekał. Nagle na końcu ulicy pojawił się lekko zataczający się starszy mężczyzna. Na widok kota zaklął szpetnie i pociągnął łyk z piersiówki, którą zdążył już wyjąc ze skórzanej kurtki nabijanej ćwiekami. W ogóle wyglądał dość dziwnie, oprócz kurtki miał na sobie przetarte jeansy i glany, jego siwe i długie włosy opadały swobodnie na plecy, w sumie wyglądał jakby się urwał z koncertu Heavy Metalowego. Ponownie sięgnął do kieszeni i wyjął odkurzacz marki Electrolux® i zaczął wysysać światło z okolicznych latarni. Gdy na ulicy zrobiło się ciemno jak u murzyna w… (wiadomo gdzie), podszedł do kota, który uległ zadziwiającej metamorfozie, z brzydkiego starego kota stał się jeszcze bardziej starą i brzydką kobietą. Na ten widok mężczyzna pociągnął solidny łyk z piersiówki dodając sobie odwagi.
- Co za spotkanie profesor McGonagall – powiedział
- Ależ profesorze Dumbledore, mógł się pan spodziewać, że będę tu, przy tak ważnym wydarzeniu – odparła lekko drżącym głosem
- A co ja kurwa!? Wyrocznia jestem!? – najwyraźniej zawartość piersiówki dodała mu odwagi.
- Co racja to racja. No nie! – wykrzyknęła – Muszę coś zapalić – po czym wyjęła bibułkę i torebkę z jakimś zielskiem, po czym sprawnie zaczęła skręcać jointa.
Po parokrotnym zaciągnięciu się (Dumbledore w tym czasie zaglądał do piersiówki), wyciągnęła rękę w kierunku swojego rozmówcy:
- Chcesz macha – zapytała?
- Jasne – odpowiedział, po czym zdrowo się zaciągnął.
- Świetny towar – oznajmił (kiedy przestał się krztusić).
- Dostałam go od profesor Sprout. Wspominała coś o trzykrotnym przekroczeniu normy… ale Albusie co będzie z tym chłopcem?
- Hagrid go przywiezie – powiedział Dumbledore przepłukując sobie usta dużą dawką alkoholu, aby pozbyć się smaku specyfiku profesor Sprout.
- Czy to rozsądne powierzać mu coś takiego?
- Już to omawialiśmy. Był na odwyku i się zmienił, teraz mógłbym mu powierzyć nawet swoje życie.
Profesor McGonagall nie wiedząc co odpowiedzieć zaciągała się skrętem, a Dumbledore pociągał z dobrze wszystkim znanej piersiówki.
Nagle usłyszeli trąbienie i ujrzeli lądującego słonia. Co dziwne zwierze było różowe (McGonagall ze strachem wyrzuciła skręta, a Dumbledore pośpiesznie schował piersiówkę do kieszeni), ale jeszcze dziwniejsza była postać znajdująca się na słoniu. To coś było olbrzymie, wielkością przewyższało dwóch normalnych ludzi. Ubrane było w białą togę, na głowię miało afro, a brodę splecioną w warkoczyki na mode wikingów.
- Ave Dumbledore – wykrzyknął
- Ave Hagrid, przywiozłeś towar? – zapytał Dumbledore.
- Jaki towar – zdziwił się olbrzym – Dziś miał być chłopak, na towar umawialiśmy się w piątek.
- A, no tak, że też zapomniałem.
- Ależ Hagridzie co tu robi ten słoń? – zapytała dotąd milcząca profesor McGonagall.
- Głupia sprawa pani psor. Bo gdy dotarłem do małego to dom był w całkowitej ruinie. Jak wyciągnąłem bidulkę przybył Syriusz Black na tym swoim motorze i powiedział, żebym oddał mu Harryego, ale ja powiedziałem, że to na rozkaz Imperatora Dumbledore, mam go zabrać ze sobą. To on zaczął się bujać, że jest jego ojcem chrzestnym, i że to jego James i Lilly wybrali na opiekuna Harryego. To ja mu powiedziałem, że Imperator Dumbledore rozkazał i tak ma być…
- No dobrze Hagridzie, ale co to ma wspólnego z tym słoniem – przerwała mu zniecierpliwiona profesor McGonagall.
-Właśnie do tego zmierzam pani psor. No to Syriusz na to, żebym wziął jego motor bo mu i tak nie będzie już potrzebny. Zgodziłem się i byłem, już w drodze. Skróciłem sobie drogę lecąc nad Polską i zorientowałem się, że bak jest prawie pusty, to myślę, że wyląduje i zatankuje. Przy okazji poszedłem odcedzić kartofelki. Wracam, patrzę, a tu motor bez kół na cegłach stoi. No to się wkur… zdenerwowałem, poszedłem do zoo i ukradłem słonia – nieco zawstydzony skończył Hagrid.
- No dobrze, ale czemu on jest różowy? – zapytała McGonagall.
- Ano jak rzucałem na niego zaklęcie latania to nagle zrobił się różowy – Hagrid jeszcze bardziej się zawstydził.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sawik



Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Sochoń

PostWysłany: Sob 21:55, 24 Maj 2008 Temat postu:

To jest tak totalnie bezsensowne, że muszę to powiedzieć:
DAWAJ WIĘCEJ!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benio
Wielki Pożeracz Kebabów


Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 401
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Zadupia

PostWysłany: Nie 10:32, 25 Maj 2008 Temat postu:

Puenta jst najlepsza
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum Stowarzyszenia Blady Gród Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin